Wstęp do katalogu wystawy „Krajobrazy” - MCK - Płońsk; 2016

Poszukiwanie

Patrząc na ziemię oczami Ireneusza Jankowskiego chciałoby się powiedzieć słowami poety Andrzeja Szmidta - „taki pejzaż, taki pejzaż”. Wszak pejzaż jest głównym „bohaterem” artysty. Pejzaż bezludny, ale nie monotonny. Pejzaż bogaty kolorami, formami, a nawet techniką artystycznego wyrazu. Artysta tworzy swoje prace w dwójnasób – olejne na płótnie i „ceramiczne”, swoją własną techniką. Te drugie są bliskie płaskorzeźbie. Lubię je. Mają urodę inności, są oryginalne, nie pozwalają przejść obok obojętnie, zostają w pamięci.

Kiedy patrzę na te „ceramiczne” obrazy, nieodmiennie przypominam sobie ten wiersz Mirona Białoszewskiego – „Krajobraz jako oko”. W obrazach Ireneusza jest podobnie: kształty, zmiany i ta sama dekonstrukcja. Są elipsy jak taniec na osi; figuralność w niebo; zakrzywienia; horyzonty. Wszystkie elementy pejzażu rozsypują się, aby wreszcie

(…) czwarty
na dowód oka
wymiar
tworzy
oglądane

I ta kompozycyjna zabawa przyciąga, pozwala na wizję Ireneusza nakładać moje własne, znajome krajobrazy.

Barwne kształty składają się na wyjątkowej urody świat. Ceramiczna formuła daje głębię dorównującą technice 3D. Pejzaże wyczarowywane pędzlem nie są płaskie. To obrazy, które żyją, choć nie ma w nich żadnego stworzenia. Widzę pola i łąki, lasy i pagórki, wodę i niebo. To wszystko najpierw rozmontowane, a potem poskładane w całość jedyną w swoim rodzaju. Widzę cała urodę polskiego pejzażu. Patrząc na „Tryptyk korczulański” – jeden z nielicznych, który ma swoją nazwę – widzę zapamiętany na zawsze widok z balkonu domu w małym Račišće na wyspie Korčuli: wody, trzech pasm gór i nieba. Różni się ten zagraniczny krajobraz od polskiego kolorami, klimatem…

Mam wrażenie, że Ireneusz Jankowski to artysta nieustannie poszukujący: barw, form, faktury, techniki. Szuka, aby wyrazić to co widzi w sposób, który jest najbliższy jego postrzeganiu materialnego świata.

Grażyna Kurpińska
grudzień 2016